Opowiadanie nr 20 od Somethy

Sometha

Westchnął cicho. Po chwili chwycił wodze konia Nerezzy. Zaczął stopniowo zwalniać.

Nerezza

Przewróciła oczami.
- Co tym razem? - burknęła.

Sometha

-Zawracamy - powiedział.
Zawrócił, nie puszczając. Siłą rzeczy koń dziewczyny również musiał zawrócić.

Nerezza

Posłała mu wściekłe spojrzenie.
- Nie rozkazuj mi. - warknęła.

Sometha

-To dla twojego dobra - powiedział spokojnie.

Nerezza

Gwałtownie zatrzymała konia.
- Nigdzie z tobą nie idę. - burknęła.

Sometha

Westchnął ciężko i zatrzymał konia.
-Przestań zachowywać się jak dziecko - mruknął.

Nerezza

Zmrużyła oczy.
- To ty nie traktuj mnie jak dziecko. - wycedziła. - Jestem już duża i potrafię sama za siebie decydować.

Sometha

Puścił wodze.
-W takim razie idź i się naćpaj, skoro chcesz, ale, jeśli przedawkujesz, to ja cię ratować nie będę - burknął.

Nerezza

Prychnęła.
- Dziękuję za pozwolenie. - powiedziała i zawróciła.

Sometha

Pokręcił głową. Nie odwracając się, pojechał dalej. W połowie drogi zaczął mieć wyrzuty sumienia i zawrócił. Wrócił do wioski.

Nerezza

Nerezza siedziała w rogu karczmy i piła. Co jakiś czas się rozglądała.

Sometha

Wszedł do karczmy. Zamówił piwo i przysiadł się do dziewczyny.

Nerezza

Westchnęła z irytacją.
- Odczep się w końcu ode mnie. - mruknęła.

Sometha

Nie odezwał się. Wypił duszkiem całe piwo.

Nerezza

Prychnęła. Po chwili wzięła jedną działkę.

Sometha

Przygryzł wargę, ale nic nie powiedział. Zamówił kolejne piwo.

Nerezza

Wygodniej się oparła i przymknęła oczy. Lekko się uśmiechnęła.

Sometha

Po kilku minutach lekko zbladł. Skulił się na krześle.

Nerezza

Spojrzała na niego spod prawie zamkniętych oczu.
- Stało się coś? - spytała.

Sometha

-Chyba muszę po prostu wyjść na powietrze - mruknął.
Wstał. Wyszedł z karczmy lekko rozchwianym krokiem.

Nerezza

Nie poszła za nim. Wypiła jego piwo.

Sometha

Na zewnątrz na chwilę poczuł się lepiej. Potem zaczął ciężej oddychać. Po kilku minutach osunął się na ziemię i stracił przytomność.

Nerezza

Zamówiła kolejne piwo. Wypiła je i położyła głowę na stole.

Sometha

Ocknął się w czyimś domu. Jęknął cicho, kiedy spróbował się poruszyć. Wszystko go bolało.

Nerezza

- Nie ruszaj się. - mruknęła, lekko go przytrzymując.

Sometha

-Co się..? - nie dokończył.
Ponownie cicho jęknął.

Nerezza

- Zemdlałeś. - odpowiedziała krótko.

Sometha

Zamknął oczy.
-Wszystko mnie boli - powiedział cicho -Gdzie jesteśmy? - zapytał.
-U mnie - usłyszał męski głos.
Do pokoju wszedł wysoki, mocno opalony mężczyzna o zielonych oczach. Miał czarne włosy, zaplecione w wiele cienkich warkoczyków.
-Mówiłem, że ocknie się po około godzinie - powiedział do dziewczyny.
Tymczasem Yamis znów zemdlał.

Nerezza

Cicho westchnęła i pogłaskała go po głowie. Delikatnie złapała go za rękę.